9.Wyszło na jaw.
Czułam
się jak co rano, ale już nie wymiotowałam jak kilka miesięcy temu. Dzisiaj
miałam wizytę u ginekologa. Chciałam tam iść sama, żeby żaden się nie
dowiedział. Marcin nie mógł ze mną iść, bo miał egzaminy i musiał się uczyć,
ponieważ ma karę i rodzice go pilnują. Dobrze, że na razie nic o mnie nie
widać, bo nawet moi rodzice nic nie wiedzą. Zastanawiałam się nad moją sprawą
całą noc. Co będzie ze szkołą, z moim wymarzonym zawodem, czy mama mnie stąd
nie zabierze?. Tego się najbardziej boję. Przyjechałam do mojej pani doktor i
weszłam do gabinetu.
- Dzień dobry.
My byłyśmy umówione.- powiedziałam
- Dzień
dobry. Tak wejdź.- powiedziała pani doktor
- Byłyśmy
umówione na badania: usg i badania krwi.
- Racja.
Wejdź na ten fotel.- powiedziała
- Okej. A
będzie bolało?- zapytałam
- Nie .A ile
masz lat?- zapytała
- 17. Wiem
jestem głupia, ale to była wpadka.- powiedziałam
- Nie jesteś
głupia, to się po prostu zdarza.- powiedziała próbując mnie pocieszyć.
-Wiem, że to
się zdarza.- powiedziałam
- Jesteś i
tak dzielna.- powiedziała
Pani doktor
wykonała wszystkie badania i okazało się, że na szczęście z dzidziusiem jest
wszystko w porządku. Rozwija się bardzo
dobrze. Dostałam nawet zdjęcie z badania usg. Gdy je Marcin zobaczył to się
ucieszył i włożył sobie do portfela. Okazało się, że odwiedzą mnie moi rodzice.
To będzie masakra. Jak się dowiedzą to mnie zabiją pomyślałam. Będą wściekli
jeszcze za to, że się nie zabezpieczałam, ale to już swoją drogą. Najgorsze
będzie to, że im nie powiedziałam, ale jakbym mogła i bym się nie bała to bym
im powiedziała, nawet dziewczyny nic nie wiedzą.
Nadeszło
popołudnie. Rodzice mieli przyjechać za godzinę, a ja miałam tylko
sześćdziesiąt minut na zastanowienie się jak ja mam im to powiedzieć. Marcin
miał mi towarzyszyć. Obiecał mi to. Z resztą
jego rodzice chcieli poznać się z moimi i na odwrót. Więc to była ta
okazja, żeby im powiedzieć jak będziemy tam wszyscy razem.
Przyjechali
nasi rodzice. Ja z Marcinem byliśmy bardzo zdenerwowani i baliśmy Si ich
reakcji. Marcin się jeszcze na dodatek bał, że mnie stąd zabiorą razem z
dzieckiem. On bardzo kochał swoje dziecko, a nawet nie dopuszczałam myśli do
siebie, że to może nie być jego.
- Cześć
kochanie- krzyknęli moi rodzie.
- Cześć mamo,
cześć tatku!- powitałam się z nimi przytulając każdego po kolei
- Muszę wam
kogoś przedstawić.- powiedziałam
- No to
przedstaw, będzie nam miło poznać twoich znajomych ze szkoły- powiedział tata
- To jest
Marcin, mój ukochany chłopak- powiedziałam z uśmiechem na twarzy
- Miło mi
państwa poznać. Mam na imię Marcin i chodzę z państwa córką do tej samej klasy
– powiedział Marcin
- Nam też
bardzo miło cie poznać.- powiedziała mama
- Jesteś
bardzo miły. Od kiedy jesteście razem?- zapytał ojciec
- Od czterech
miesięcy- powiedział mój ukochany
- Kochanie!
Mogę cie prosić? Krzyknęłam
- Przepraszam
na chwilę, zaraz wracam- powiedział Marcin
- Czekamy-
powiedzieli moi rodzice i zaczęli ze sobą rozmawiać o nas. A ja z Marcinem
rozmawialiśmy w kuchni i przypatrywaliśmy się im nawzajem. Parę minut później
przyszła mama Marcina ,a ojciec musiał zostać w pracy.
- Dzień dobry
kochanie!- zawołała mama do Marcina
- Cześć mamo-
powiedział spokojnie.
- To jest
Bella. Moja nowa dziewczyna- powiedział
- Dzień dobry
pani- przywitałam się
- A to są jej
rodzice. Mama Emma, a tata Olivier.- powiedział Marcin
- Dzień
dobry! Miło mi państwa poznać. Mam na imię Rebecca.- przywitała się mama
Marcina z moimi rodzicami. Wydawała się bardzo miła.
Nadszedł czas podania kolacji. Przygotowałam
ją sama. Trochę dziewczyny mi pomogły. One są dla mnie bardzo miłe i dobrze się
mną zajmują, chodź ja myślę, że sobie z wszystkim poradzę, ale czasem sobie nie
radzę. Staram się ukryć to, że znowu jak codziennie kręci mi się w głowie. Ja
usiadłam, bo nie dałam już rady, a Marcin przyniósł resztę potrzebnych nam
rzeczy.
Zjedliśmy
kolację. Mama Marcina okazała się bardzo miła. Jak zwykle moja dawała mi nie
potrzebne rady. Jak się zabezpieczać i w ogóle. Teraz najgorszy moment. Czas
wyznania prawdy. Chciałam, aby moi przyjaciele byli przy tym, nawet Josh się
zgodził. Zawsze dla mnie wszystko robił, po prostu był zakochany na zabój.
Przedstawiłam moim rodzicom moich przyjaciół. Byli bardzo zadowoleni ze mnie,
że tak szybko się zaprzyjaźniłam z Iwoną i z Joshem. Fakt, że z Moniką trochę
później, ale tak samo ich lubię.
- Mamo! Tato!
Proszę pani!- zawołałam wszystkich
- Tak?- byli
zdziwieni, że ich wszystkich zawołałam do salonu.
-Mamy ważną
wiadomość- powiedział Marcin
- Nie mówcie,
że się pobieracie, bo byłabym bardzo szczęśliwa, ale za to za wcześnie-
powiedziała moja mama
- Nie, nie o
to chodzi- powiedziałam
- To o co?-
zapytali wszyscy na raz
-Bardzo was
przepraszamy, ale ja ….- powiedziałam, ale się bałam dokończyć zdanie i
zemdlałam. Odwieźli mnie do szpitala. Okazało się, że to ze zmęczenia i
musiałam poleżeć jedną noc na obserwacji. Powiedziałam mojej lekarce, aby nie
mówiła nikomu, że jestem w ciąży i żeby ich do mnie zawołała. Wszystkich.
- Dzień
dobry! Jestem panią doktor położną i ginekologiem. Państwa córka chce, abyście
weszli do niej.
- Okej
idziemy. A co się stało, że moją córką zajmuje się pani ginekolog?- zapytał
ojciec
- To ona wam
wyjaśni. I badałam ją czy przypadkiem nie jest w ciąży.- powiedziała pani
doktor i poszła do innej pacjentki.
Weszli
wszyscy do środka. Postanowiłam, że im w końcu to powiem, bo przecież tego nie
mogę dłużej ukrywać.
- Muszę wam
coś powiedzieć- powiedziałam
- To moja
wina. Gdyby nie ja do tego by nie doszło- próbował mnie bronić Marcin
- Nie skarbie
to nie twoja wina- pocieszałam moje słoneczko.
-O czym wy
mówicie?- zapytali zdziwieni
- O ….- znowu
się zatrzymałam w tym momencie
- Mówcie do
cholery jasnej!- krzyczała mama Marcina
- Spokojnie
mamo! Nie denerwuj się i Bellę też.- powiedział, próbując uspokoić swoją matkę
Marcin
- Jestem w
ciąży- powiedziałam i zaczęłam płakać
- Cichutko
kochanie, nie płacz- pocieszał mnie Marcin
- Co wyście
narobili do cholery jasnej! Macie po siedemnaście lat! Nie jesteście jeszcze
dorośli- krzyczał mój tata
- To moja
wina!- powiedział nerwowo Marcin
- To nie
tylko twoja wina, ale Belli też.- powiedziała moja mama
- Musimy na spokojnie
przemyśleć co zrobimy- powiedział Marcin
- Braciszku!
Pomogę ci w tym. Ogólnie pomożemy wam razem. Jesteśmy przyjaciółmi- powiedziała
Monika
- Monia.
Dziecko ty moje. Proszę cię uważaj również na siebie. Tobie nie może się to
zdarzyć- powiedziała mama Marcina do Moniki
- My cię
zabierzemy do domu aż do wyjaśnienia sprawy- powiedział mój ojciec
- Nie! Tato!
Nie możesz mi tego zrobić! -krzyczałam ze zdenerwowania
- Nie może
pan mi ją stąd zabrać. Co będzie z nami? Z dzieckiem? Ja je kocham!- krzyczał i
jednocześnie zadawał pytania Marcin
-Musimy się
zastanowić co mamy w tej sytuacji zrobić.- powiedziała mama Marcina
- Ale tato!
Ty nie możesz nam się zabraniać spotykać! My się naprawdę kochamy.!- krzyczałam
- My nie
zabraniamy wam się spotykać. Kochajcie się dalej tą waszą „ prawdziwą
miłością”, ale ty wracasz dzisiaj z nami!- powiedziała moja matka
- Nie wrócę
do domu!- krzyczałam obrażona na moich rodziców
- Wrócisz!
Przynajmniej do porodu.- powiedziała moja mama
- Do porodu?
To jeszcze długo. Pół roku bez mojego ukochanego! Ja nie wytrzymam-
powiedziałam
- Będziecie
do siebie dzwonić- powiedziała mama Marcina
- Jaką
będziemy mieli pewność, że ktoś kogoś nie zdradza, albo ktoś o kim nie
zapomniał?- zapytał Marcin
-
Wytrzymacie.- powiedziała jego matka
Ja jeszcze
dziś musiałam wracać. Nie umiałam się sprzeciwić rodzicom, chociaż próbowałam.
Obiecaliśmy sobie, że ja tu jeszcze wrócę i, że o sobie nie zapomnimy i się nie
zdradzimy. Pożegnałam się z wszystkimi przyjaciółmi i z Marcinem. Z nim
pożegnania były najgorsze. Takie długie. Na pożegnanie całowaliśmy się bez
końca. Tak namiętnie jak zawsze.
____________________________________________________________________________Coraz mnie komentarzy :( Coraz mniej wyświetleń :(
CZYTASZ= KOMENTARZ

