niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 9

9.Wyszło na jaw.

Czułam się jak co rano, ale już nie wymiotowałam jak kilka miesięcy temu. Dzisiaj miałam wizytę u ginekologa. Chciałam tam iść sama, żeby żaden się nie dowiedział. Marcin nie mógł ze mną iść, bo miał egzaminy i musiał się uczyć, ponieważ ma karę i rodzice go pilnują. Dobrze, że na razie nic o mnie nie widać, bo nawet moi rodzice nic nie wiedzą. Zastanawiałam się nad moją sprawą całą noc. Co będzie ze szkołą, z moim wymarzonym zawodem, czy mama mnie stąd nie zabierze?. Tego się najbardziej boję. Przyjechałam do mojej pani doktor i weszłam do gabinetu.
- Dzień dobry. My byłyśmy umówione.- powiedziałam
- Dzień dobry. Tak wejdź.- powiedziała pani doktor
- Byłyśmy umówione na badania: usg i badania krwi.
- Racja. Wejdź na ten fotel.- powiedziała
- Okej. A będzie bolało?- zapytałam
- Nie .A ile masz lat?- zapytała
- 17. Wiem jestem głupia, ale to była wpadka.- powiedziałam
- Nie jesteś głupia, to się po prostu zdarza.- powiedziała próbując mnie pocieszyć.
-Wiem, że to się zdarza.- powiedziałam
- Jesteś i tak dzielna.- powiedziała

Pani doktor wykonała wszystkie badania i okazało się, że na szczęście z dzidziusiem jest wszystko w porządku. Rozwija  się bardzo dobrze. Dostałam nawet zdjęcie z badania usg. Gdy je Marcin zobaczył to się ucieszył i włożył sobie do portfela. Okazało się, że odwiedzą mnie moi rodzice. To będzie masakra. Jak się dowiedzą to mnie zabiją pomyślałam. Będą wściekli jeszcze za to, że się nie zabezpieczałam, ale to już swoją drogą. Najgorsze będzie to, że im nie powiedziałam, ale jakbym mogła i bym się nie bała to bym im powiedziała, nawet dziewczyny nic nie wiedzą.

Nadeszło popołudnie. Rodzice mieli przyjechać za godzinę, a ja miałam tylko sześćdziesiąt minut na zastanowienie się jak ja mam im to powiedzieć. Marcin miał mi towarzyszyć. Obiecał mi to. Z resztą  jego rodzice chcieli poznać się z moimi i na odwrót. Więc to była ta okazja, żeby im powiedzieć jak będziemy tam wszyscy razem.

Przyjechali nasi rodzice. Ja z Marcinem byliśmy bardzo zdenerwowani i baliśmy Si ich reakcji. Marcin się jeszcze na dodatek bał, że mnie stąd zabiorą razem z dzieckiem. On bardzo kochał swoje dziecko, a nawet nie dopuszczałam myśli do siebie, że to może nie być jego.
- Cześć kochanie- krzyknęli moi rodzie.
- Cześć mamo, cześć tatku!- powitałam się z nimi przytulając każdego po kolei
- Muszę wam kogoś przedstawić.- powiedziałam
- No to przedstaw, będzie nam miło poznać twoich znajomych ze szkoły- powiedział tata
- To jest Marcin, mój ukochany chłopak- powiedziałam z uśmiechem na twarzy
- Miło mi państwa poznać. Mam na imię Marcin i chodzę z państwa córką do tej samej klasy – powiedział Marcin
- Nam też bardzo miło cie poznać.- powiedziała mama
- Jesteś bardzo miły. Od kiedy jesteście razem?- zapytał ojciec
- Od czterech miesięcy- powiedział mój ukochany
- Kochanie! Mogę cie prosić? Krzyknęłam
- Przepraszam na chwilę, zaraz wracam- powiedział Marcin
- Czekamy- powiedzieli moi rodzice i zaczęli ze sobą rozmawiać o nas. A ja z Marcinem rozmawialiśmy w kuchni i przypatrywaliśmy się im nawzajem. Parę minut później przyszła mama Marcina ,a ojciec musiał zostać w pracy.
- Dzień dobry kochanie!- zawołała mama do Marcina
- Cześć mamo- powiedział spokojnie.
- To jest Bella. Moja nowa dziewczyna- powiedział
- Dzień dobry pani- przywitałam się
- A to są jej rodzice. Mama Emma, a tata Olivier.- powiedział Marcin
- Dzień dobry! Miło mi państwa poznać. Mam na imię Rebecca.- przywitała się mama Marcina z moimi rodzicami. Wydawała się bardzo miła.

 Nadszedł czas podania kolacji. Przygotowałam ją sama. Trochę dziewczyny mi pomogły. One są dla mnie bardzo miłe i dobrze się mną zajmują, chodź ja myślę, że sobie z wszystkim poradzę, ale czasem sobie nie radzę. Staram się ukryć to, że znowu jak codziennie kręci mi się w głowie. Ja usiadłam, bo nie dałam już rady, a Marcin przyniósł resztę potrzebnych nam rzeczy.

Zjedliśmy kolację. Mama Marcina okazała się bardzo miła. Jak zwykle moja dawała mi nie potrzebne rady. Jak się zabezpieczać i w ogóle. Teraz najgorszy moment. Czas wyznania prawdy. Chciałam, aby moi przyjaciele byli przy tym, nawet Josh się zgodził. Zawsze dla mnie wszystko robił, po prostu był zakochany na zabój. Przedstawiłam moim rodzicom moich przyjaciół. Byli bardzo zadowoleni ze mnie, że tak szybko się zaprzyjaźniłam z Iwoną i z Joshem. Fakt, że z Moniką trochę później, ale tak samo ich lubię.
- Mamo! Tato! Proszę pani!- zawołałam wszystkich
- Tak?- byli zdziwieni, że ich wszystkich zawołałam do salonu.
-Mamy ważną wiadomość- powiedział Marcin
- Nie mówcie, że się pobieracie, bo byłabym bardzo szczęśliwa, ale za to za wcześnie- powiedziała moja mama
- Nie, nie o to chodzi- powiedziałam
- To o co?- zapytali wszyscy na raz
-Bardzo was przepraszamy, ale ja ….- powiedziałam, ale się bałam dokończyć zdanie i zemdlałam. Odwieźli mnie do szpitala. Okazało się, że to ze zmęczenia i musiałam poleżeć jedną noc na obserwacji. Powiedziałam mojej lekarce, aby nie mówiła nikomu, że jestem w ciąży i żeby ich do mnie zawołała. Wszystkich.
- Dzień dobry! Jestem panią doktor położną i ginekologiem. Państwa córka chce, abyście weszli do niej.
- Okej idziemy. A co się stało, że moją córką zajmuje się pani ginekolog?- zapytał ojciec
- To ona wam wyjaśni. I badałam ją czy przypadkiem nie jest w ciąży.- powiedziała pani doktor i poszła do innej pacjentki.

Weszli wszyscy do środka. Postanowiłam, że im w końcu to powiem, bo przecież tego nie mogę dłużej ukrywać.
- Muszę wam coś powiedzieć- powiedziałam
- To moja wina. Gdyby nie ja do tego by nie doszło- próbował mnie bronić Marcin
- Nie skarbie to nie twoja wina- pocieszałam moje słoneczko.
-O czym wy mówicie?- zapytali zdziwieni
- O ….- znowu się zatrzymałam w tym momencie
- Mówcie do cholery jasnej!- krzyczała mama Marcina
- Spokojnie mamo! Nie denerwuj się i Bellę też.- powiedział, próbując uspokoić swoją matkę Marcin
- Jestem w ciąży- powiedziałam i zaczęłam płakać
- Cichutko kochanie, nie płacz- pocieszał mnie Marcin
- Co wyście narobili do cholery jasnej! Macie po siedemnaście lat! Nie jesteście jeszcze dorośli- krzyczał mój tata
- To moja wina!- powiedział nerwowo Marcin
- To nie tylko twoja wina, ale Belli też.- powiedziała moja mama
- Musimy na spokojnie przemyśleć co zrobimy- powiedział Marcin
- Braciszku! Pomogę ci w tym. Ogólnie pomożemy wam razem. Jesteśmy przyjaciółmi- powiedziała Monika
- Monia. Dziecko ty moje. Proszę cię uważaj również na siebie. Tobie nie może się to zdarzyć- powiedziała mama Marcina do Moniki
- My cię zabierzemy do domu aż do wyjaśnienia sprawy- powiedział mój ojciec
- Nie! Tato! Nie możesz mi tego zrobić! -krzyczałam ze zdenerwowania
- Nie może pan mi ją stąd zabrać. Co będzie z nami? Z dzieckiem? Ja je kocham!- krzyczał i jednocześnie zadawał pytania Marcin
-Musimy się zastanowić co mamy w tej sytuacji zrobić.- powiedziała mama Marcina
- Ale tato! Ty nie możesz nam się zabraniać spotykać! My się naprawdę kochamy.!- krzyczałam
- My nie zabraniamy wam się spotykać. Kochajcie się dalej tą waszą „ prawdziwą miłością”, ale ty wracasz dzisiaj z nami!- powiedziała moja matka
- Nie wrócę do domu!- krzyczałam obrażona na moich rodziców
- Wrócisz! Przynajmniej do porodu.- powiedziała moja mama
- Do porodu? To jeszcze długo. Pół roku bez mojego ukochanego! Ja nie wytrzymam- powiedziałam
- Będziecie do siebie dzwonić- powiedziała mama Marcina
- Jaką będziemy mieli pewność, że ktoś kogoś nie zdradza, albo ktoś o kim nie zapomniał?- zapytał Marcin
- Wytrzymacie.- powiedziała jego matka

Ja jeszcze dziś musiałam wracać. Nie umiałam się sprzeciwić rodzicom, chociaż próbowałam. Obiecaliśmy sobie, że ja tu jeszcze wrócę i, że o sobie nie zapomnimy i się nie zdradzimy. Pożegnałam się z wszystkimi przyjaciółmi i z Marcinem. Z nim pożegnania były najgorsze. Takie długie. Na pożegnanie całowaliśmy się bez końca. Tak namiętnie jak zawsze.
____________________________________________________________________________
Coraz mnie komentarzy :( Coraz mniej wyświetleń :( 
CZYTASZ= KOMENTARZ 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz