7. Pomyłka
Minął
już tydzień od naszej miesięcznicy i od poznania Lewisa. Odkąd go poznałam
ciągle na zakupach się na niego napotykam. Dobrze, że chodzi do innej szkoły,
bo Marcin by mógł go nawet zabić, za to, że ze mną rozmawia. Lewis ciągle prawi
mi komplementy, z resztą tak samo jak inni chłopcy z mojej klasy i których
napotkam na ulicy. Dzisiaj mieliśmy wolne, bo starsze klasy pojechały na
wycieczkę do Warszawy i nie opłacało nam się iść do szkoły. Za chwilę mam iść z
Iwoną i z Moniką na miasto. Boje, się, że znowu spotkam tego Lewisa, bo z nim
to mam same kłopoty : Marcin się obraził,
ciągle do mnie pisze, wydzwania, nalega na spotkanie. Iwona z Moniką po
mnie przyszły i poszłyśmy na miasto, po małe zakupy. Postanowiłam, że zrobię
zakupy, bo nic nie miałyśmy w pokoju żadnych słodyczy, chociaż ich nie jem.
- Cześć
kochane!- powiedziałam i przytuliłam ich po kolei na przywitanie
- No cześć-
odpowiedziały naraz
- Gdzie
najpierw idziemy?- zapytała Monia
- Do Galerii
Handlowej- powiedziała Iwa
- A co
chcecie kupić?- zapytałam
- Ja muszę
kupić sobie spodnie, bejsbolówkę.- powiedziała Monia
- A ja muszę
kupić coś na spotkanie z Łukaszem- powiedziała Iwa
- A ja kupuję
sukienkę i buty na obcasie- powiedziałam, bo chcę ładnie się prezentować przy
Marcinie
- Jak tam z
Marcinem ci idzie?- zapytała Monia
- Obraził
się- powiedziałam i się rozpłakałam
- Czemuż to?-
zapytała Monia
- Bo myśli,
że się wolę spotykać z innym niż z nim.- powiedziałam
- Przejdzie
mu. Znam go. Pogadam z nim- powiedziała Monia
- Okej,
dziękuję. Będę ci wdzięczna- powiedziałam i przytuliłam się do Moniki
- O zobacz!
Jaka śliczna sukienka! I w dodatku nie droga, tylko 5o złotych.- powiedziała
Iwa
- Ja sobie
kupię błękitną- powiedziała
- A ja
czerwoną- powiedziała Iwona
- Ja jej nie
kupuję, bo już taką mam, podobną- powiedziała Monika
Kupiłyśmy
sukienki, słodycze, napoje i coś do jedzenia. Po drodze do domu wstąpiłyśmy do
kawiarni na pizzę i lody. Dziewczyny
postanowiły, że pogadają z Marcinem, bo ze mną gadać nie chce. Bardzo chciałam,
żeby się znowu do mnie odezwał i pocałował. Przez tydzień ze mną nie gadał.
Nawet się nie przywitał. A Lewis ciągle nalegał na wszystko. Nie chciałam się
nawet z nim spotkać. On jest nachalnym człowiekiem pomyślałam. Dziewczyny się
ze mną zgadzały. W pewnej chwili Monika
zauważyła, że Marcin idzie w naszą stronę. I wystartowała, żeby z nim pogadać.
Rozmawiała z nim chyba z pięć minut i zgodził się, żeby ze mną pogadał. Poszłam
w jego stronę. Rozmawialiśmy pół godziny, a dziewczyny w tym czasie poszły do
internatu, bo Łukasz zadzwonił do Iwony, że chce się z nią spotkać. Monika
poszła się spotkać z Johnem. Pogadaliśmy z Marcinem. Całowaliśmy się namiętnie.
-Cieszę się
kochanie, że już ci przeszło- powiedziałam wtulona w niego.
- Tęskniłem
za tobą skarbie, za twoimi pocałunkami , za pieszczotami- powiedział z szczerym
uśmiechem na jego twarzy
- Spotkamy
się potem?- zapytał
- Kiedy?-
odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-Dziś
wieczorem u mnie- powiedział
- Okej-
powiedziałam
- Ja już
muszę lecieć na trening, to jesteśmy umówieni-powiedział
- Na jaki
trening?- zapytałam
- Piłki
nożnej.- powiedział
- Dobra leć.
Pa kochanie, będę tęsknić.- powiedziałam
- Pa-
powiedział
Marcin
poszedł a ja zostałam sama. Dopiłam moją kawę i zmierzałam w stronę
supermarketu, aby kupić coś do jedzenia i picia. W dodatku chciałam jeszcze
wpaść do perfumerii po jakiś fajny perfum na wieczór. Pogodziłam się już
wreszcie z moim słoneczkiem Marcinem. Josh się we mnie zakochał, a miał być
moim przyjacielem, a nie chłopakiem. Ale obiecał mi to, że nie zrujnuje mojego
związku i , że przeze mnie nie cierpi. Próbował zapomnieć, ale mu to jakoś nie
wychodziło, ciągle przybity chodził.
Wychodziłam z
perfumerii i zobaczyłam jego. Próbowałam się gdzieś w jakimś sklepie schować,
ale mnie znalazł. Lewis od tamtego dnia nie dawał mi spokoju. Ciągle tylko
nalegał na spotkanie, pisał do mnie, wydzwaniał. Powiedziałam mu, że kogoś mam
i nie mam ochoty go zdradzać, bo go kocham nad życie. Lewis na takie uczucie
może i nie zasługiwał. Z jego strony to było naleganie, a nie normalne pisanie.
- Cześć!-
powiedział
-Co ty tutaj
robisz? -zapytałam
- Robię
zakupy-powiedział
- Ty mnie śledzisz!-
powiedziałam
-Nie!
Naprawdę robie tylko zakupy!- krzyczał po mnie
- Spoko!
Spotkałeś mnie, trudno! Co ode mnie chciałeś?- zapytałam
- Pogadać!
–powiedział
- No gadaj! O
czym?- powiedziałam
- O nas!-
powiedział
- Nas nie ma
i nie będzie!- powiedziałam zdenerwowana
- Założysz
się? –zapytał
- Spoko!-
powiedziałam i chciałam iść, ale mnie chwycił
- Zakochałem
się w tobie!- krzyczał
- Ale ja do
ciebie nic nie czuje!- krzyczała
- Ale ja
tak!- powiedział
- To musisz
sobie sam z tym radzić- powiedziałam
- Nie
potrafię.- powiedział
- To idź to
psychologa.- powiedziałam
- Nie kpij
sobie ze mnie- powiedział
- Nie kpię.-
powiedziałam
- Muszę już
iść.- powiedziałam
- Stój! Nie
idź!- krzyczał
- Muszę!
-krzyknęłam i zaczęłam biec w stronę drzwi
Pobiegłam do
drzwi, a on mnie złapał i zaczął przytulać. Potem mu uległam, ale tego
żałowałam i to bardzo. Nie chciałam, aby Marcin się o tym dowiedział. Bardzo
kochałam Marcina. Lewis mnie potem zabrał do swojego auta i odstawił je na swój
plac. Zabrał mnie go środka. Cały czas mnie całował. Bez przerwy. Zaciągnął
mnie do jego pokoju i stało się. Nie chciałam tego naprawdę. Spędziłam z nim
trzy godziny w łóżku, z jednej strony było cudownie ,a z drugiej czułam się
winna tego co zrobiłam. Żal mi było
mojego serduszka Marcina. Byłam z nim umówiona na wieczór więc musiałam
biec do domu. Pomyślałam sobie w drodze czy my się w ogóle
zabezpieczyliśmy?.